„Przyjdźcie do mnie, wszyscy utrudzeni i obciążeni, a ja was pokrzepię. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, bo jestem łagodny i pokorny. Wtedy zaznacie pokrzepienia. Bo moje jarzmo jest miłe, a moje brzemię lekkie” (Mateusza 11:28-30, Przekład Nowego Świata).
Przydźcie do Mnie wszyscy którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a XX English Deutsch Français Español Português Italiano Român Nederlands Latina Dansk Svenska Norsk Magyar Bahasa Indonesia Türkçe Suomi Latvian Lithuanian český русский български العربية Unknown
Bóg miłosierny. Czwartek, XV Tydzień Zwykły, rok II, Mt 11,28-30. Jezus przemówił tymi słowami: «Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych.
8. Tych, którzy są blisko mnie, szybko doprowadzę do doskonałego życia. 9. Będę błogosławić domy, gdzie będzie umieszczony i czczony obraz Mojego Serca. 10. Kapłanom dam dar poruszania najbardziej zatwardziałych serc. 11. Wypiszę w Moim Sercu imiona tych, którzy zachęcają do nabożeństwa do Mojego Serca. 12.
. Przyjdźcie do Mnie wy wszyscy, którzy czujecie się niegodni. Czekam na was czwartek, 21 czerwca 2012 roku, godz. Moja szczerze umiłowana córko, Moi wyznawcy muszą zrozumieć, że tak jak każdy dobry rodzic, zawsze będę chciał tego, co jest dla nich najlepsze. Nigdy nie dam im wszystkiego, o co proszą, jeśli nie jest to zgodne z Moją Najświętszą Wolą. Nigdy nie pozwolę im zboczyć z Drogi Prawdy bez nakłaniania ich do powrotu do Mnie. Zawsze się będę starał chronić ich przed wszelką krzywdą. Ukarzę ich również za każde złe postępowanie. Zagniewam się, i mogę się zagniewać, kiedy uczynią zło innym. Przebaczę im także, kiedy wyrządzą krzywdę, jeśli będą szczerze żałować za błędy swojego postępowania. Jestem cierpliwy. Nie jest łatwo Mnie zaszokować i nigdy nie będę, i nie mógłbym, żywić urazy. To dlatego nawet ci, którzy się oddalili, gubiąc się, i którzy czują się wewnętrznie puści, powinni Mnie prosić, abym ich podtrzymał, umiłował i doprowadził do Boskiej Miłości, która przyniesie im prawdziwy pokój. Tak wielu ludzi się zagubiło i zapomniało o Mnie. Wielu z powodu grzesznego życia, które prowadzili, opiera się, aby wrócić do Mnie. Czują się niezręcznie, nie wiedzą, jak się modlić i błędnie sądzą, że jest dla nich za późno. Jakże się mylą. Nie wolno im nigdy zapomnieć, że ofiarowałem Moje Życie na ziemi za każdego z was. Nie porzucę dusz tak łatwo. Kocham wszystkich tych, którzy przez swoje działania, uczynki i myśli łamią Prawa Mojego Ojca. Jesteście dla Mnie cenni. Kocham was, tak jak kocham wszystkie dzieci Boże. Nigdy nie sądźcie, że jesteście mniej kochani, ponieważ grzeszycie. Grzech, choć jest dla Mnie odrażający, jest tą skazą, z którą się urodziliście. Jest prawie niemożliwe, aby jakakolwiek dusza na ziemi nie grzeszyła. Nigdy nie myślcie, że nie mógłbym wam zawsze pomóc lub wziąć was w Moje Ramiona. Będziecie stać jako pierwsi w kolejności, aby wejść do Mojego Nowego Raju na ziemi, który będzie trwał tysiąc lat, kiedy zwrócicie się do Mnie. Jedyne, o co prosiłbym, to abyście rozmawiali ze Mną tymi słowami. Modlitwa Krucjaty 62 Dla zagubionych i bezradnych grzeszników O Jezu, pomóż mi, bo jestem grzesznikiem, zagubionym, bezradnym i w ciemności. Jestem słaby i brakuje mi odwagi, aby Cię odnaleźć. Daj mi siłę wołać teraz do Ciebie, żebym mógł się wyzwolić od ciemności wewnątrz mojej duszy. Doprowadź mnie do Twojego Światła, drogi Jezu. Przebacz mi. Pomóż mi ponownie odzyskać jedność i poprowadź mnie do Twojej Miłości, Pokoju i Życia Wiecznego. Ufam Ci całkowicie i proszę Cię, żebyś mnie przyjął z umysłem, ciałem i duszą, gdy poddaję się Twojemu Bożemu Miłosierdziu. Amen. Przyjdźcie do Mnie wy wszyscy, którzy czujecie się niegodni. Czekam na was. Jedyne, co potrzeba, to wyciągnąć do Mnie rękę i chwycić Mnie. Słucham. Widzę. Płaczę. Kocham was. Nigdy się nie poddam, dopóki nie znajdziecie się w Moich Ramionach, a Moje Boże Miłosierdzie nie napełni waszych dusz. Wkrótce ujrzycie wreszcie Prawdę Mojego wielkiego Miłosierdzia. Wasze wątpliwości opadną jak zewnętrzna skorupa, aby ukazać waszą duszę, która zostanie wypełniona światłem, i przybędziecie do Mnie. Czekam na ten dzień z wielką nadzieją i radością. Dopiero wtedy, kiedy każda biedna zagubiona dusza będzie wiedzieć, że tylko Ja, Jezus Chrystus, mogę ją zbawić, Moje Serce zostanie uzdrowione. Pamiętajcie, mogę potępić grzech, ale kocham każdego grzesznika, bez względu na to, co uczynił. Nigdy się nie lękajcie przyjść do Mnie, rozmawiać ze Mną, bo kocham was zbyt mocno, żeby was odrzucić, kiedy okażecie prawdziwą skruchę. Wasz umiłowany Jezus Come to Me all of you who feel unworthy. I am waiting for you. Thursday, June 21st, 2012 @ 00:05 My dearly beloved daughter My followers must understand that like any good parent I will always want what is best for them. I will never give them everything they ask for unless it is according to My Most Holy Will. I will never let them wander off the path of Truth without coaxing them back to Me. I will always try to protect them from all harm. I will also chastise them for any wrongdoing. I will, and can, become angry when they do evil onto others. I will also forgive them when they do wrong if they are truly sorry for the error of their ways. I am patient. I am not easily shocked and never, nor could I, hold a grudge. This is why even those who have wandered off lost and who feel empty inside should ask Me to hold them, love them and bring them the Divine Love that will bring them true peace. So many people are lost and have forgotten Me. Many, because of the sinful lives they have led, are reluctant to turn to Me. They feel awkward, don’t know how to pray and believe, wrongly, that it is too late for them. How wrong they are. They must never forget that I offered up My life on earth for each one of you. I don’t give up on souls that easily. I love all those who, through their actions, deeds and thoughts, break My Father’s Laws. You are precious to Me. I love you just as I love all of God’s children. Never believe you are loved less because you sin. Sin, while abhorrent to Me, is the stain with which you were born. It is almost impossible for any soul on earth not to sin. Never feel I could never help you or welcome you into My Arms. You will stand first in line to enter My New Paradise on earth, which will last 1,000 years when you turn to Me. All I asked is that you speak with Me in these words Crusade Prayer (62) For Lost and Helpless Sinners O Jesus help me for I am a sinner lost, helpless and in darkness I am weak and lack the courage to seek You out Give me the strength to call You now so that I can break away from the darkness within my soul Bring me into Your light Dear Jesus, forgive me Help me to become whole again and lead me to Your Love, peace and Eternal Life. I trust You completely and I ask You to take me in mind, body and soul as I surrender to Your Divine Mercy. Amen. Come to Me all of you who feel unworthy. I am waiting for you. All it takes is to hold out your hand and reach Me. I listen. I see. I weep. I love you. I will never give up until you are in My Arms and My Divine Mercy floods your soul. Soon you will finally see the Truth of My Great Mercy Your doubts will fall away like an outer shell to reveal your soul which will be filled with the light and you will come running towards Me. I await that day with great hope and joy. Only when every poor lost soul knows that only I, Jesus Christ, can save them will My Heart be healed. Remember I may condemn the sin but I love every sinner no matter what they have done. Never be afraid to come to Me, to talk to Me, for I love you too much to reject you when you show true remorse. Your beloved Jesus
Orędzie papieża Franciszka na XXVIII Światowy Dzień Chorego 2020. Henryk Przondziono /Foto Gość Chory Czuje on, że zagrożona jest nie tylko jego integralność fizyczna, ale także wymiar relacyjny, intelektualny, uczuciowy i duchowy; i dlatego oprócz terapii oczekuje wsparcia, troskliwości, uwagi... jednym słowem miłości Drodzy braci i siostry, 1. Słowa Jezusa: «Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię» (Mt 11,28) wskazują na tajemniczy kierunek łaski, która objawia się ludziom prostym i daje wytchnienie utrudzonym i zmęczonym. Słowa te są wyrazem solidarności Syna Człowieczego wobec ludzkości dotkniętej smutkiem i cierpieniem. Jakże wiele osób cierpi w ciele i na duchu! Jezus Chrystus wzywa wszystkich, aby pójść do Niego: «przyjdźcie do mnie» i obiecuje ulgę i wytchnienie. «Kiedy Jezus to mówi, ma przed oczyma ludzi, których spotyka każdego dnia na drogach Galilei: wielu ludzi prostych, ubogich, chorych, grzeszników, znajdujących się na marginesie społeczeństwa z powodu ciężaru prawa i opresyjnego systemu społecznego... Ludzie ci zawsze uganiali się za Nim, aby słuchać Jego słowa — słowa, które dawało nadzieję!» (Anioł Pański, 6 lipca 2014). W XXVIII Światowy Dzień Chorego, Jezus kieruje zaproszenie do chorych, uciśnionych i biednych, którzy wiedzą, że zależą całkowicie od Boga i, dotknięci ciężarem próby, potrzebują uzdrowienia. Osobom przeżywającym przygnębienie z powodu swojej sytuacji słabości i bólu Jezus Chrystus nie narzuca przepisów prawa, ale oferuje swoje miłosierdzie czyli samego siebie jako odnawiającą moc. Jezus patrzy na poranione człowieczeństwo. On ma oczy, które widzą i które zauważają, gdyż patrzą głęboko, nie rozglądają się obojętnie, lecz zatrzymują się i akceptują całego człowieka, każdego z jego stanem zdrowia, nie odrzucając nikogo, zapraszając każdego do wejścia w Jego życie, aby doświadczyć łagodności. 2. Dlaczego Jezus Chrystus żywi te uczucia? Ponieważ On sam uczynił się słabym, doświadczając ludzkiego cierpienia i otrzymując następnie pokrzepienie od Ojca. Faktycznie tylko ten, kto osobiście przeżywa to doświadczenie, będzie potrafił pocieszyć drugiego. Istnieje kilka poważnych form cierpienia: choroby nieuleczalne i przewlekłe, choroby psychiczne, schorzenia wymagające rehabilitacji lub opieki paliatywnej, różne niepełnosprawności, choroby wieku dziecięcego i podeszłego… Wobec nich czasami brakuje człowieczeństwa, dlatego konieczne jest spersonalizowanie podejścia do pacjenta, dodając do leczenia także opiekę w celu integralnego uzdrowienia człowieka. W chorobie czuje on bowiem, że zagrożona jest nie tylko jego integralność fizyczna, ale także wymiar relacyjny, intelektualny, uczuciowy i duchowy; i dlatego oprócz terapii oczekuje wsparcia, troskliwości, uwagi... jednym słowem miłości. Ponadto obok człowieka chorego jest jego rodzina, która cierpi i również potrzebuje pociechy i bliskości. 3. Drodzy chorzy bracia i siostry, wasza choroba stawia was w szczególny sposób pośród owych, “utrudzonych i obciążonych”, którzy przyciągają wzrok i serce Jezusa. Stąd wychodzi światło, które oświeca wasze chwile ciemności i nadzieja wobec waszego zniechęcenia. Jezus zaprasza was, abyście przyszli do Niego: «Przyjdźcie». W Nim bowiem niepokoje i pytania, które rodzą się w tej waszej “nocy” ciała i ducha, znajdą siłę do ich pokonania. Tak, Chrystus nie dał nam recept, ale swoją męką, śmiercią i zmartwychwstaniem uwalnia nas od ucisku zła. W tym stanie na pewno potrzebujecie miejsca, aby się pokrzepić. Kościół chce być coraz bardziej i lepiej “gospodą“ Dobrego Samarytanina, którym jest Chrystus (por. Łk 10, 34), to znaczy domem, w którym można znaleźć Jego łaskę, wyrażającą się w gościnności, w akceptacji, w podniesieniu na duchu. W tym domu będziecie mogli spotkać ludzi, którzy, uzdrowieni miłosierdziem Bożym ze swojej słabości, będą umieli pomóc wam nieść krzyż, tworząc z własnych ran szczeliny, poprzez które ponad swoją chorobą można dostrzec horyzont i otrzymać światło i powietrze dla waszego życia. W to dzieło przynoszenia ulgi chorym braciom wpisuje się działalność pracowników służby zdrowia: lekarzy, pielęgniarek, personelu pomocniczego, administracji placówek sanitarnych, wolontariuszy, którzy, wykonując swoje zadania zgodnie z kompetencjami, pozwalają odczuć obecność Chrystusa, który ofiaruje pociechę i troszczy się o chorą osobę, opatrując jej rany. Jednakże również oni są mężczyznami i kobietami nie pozbawionymi własnych słabości czy chorób. W odniesieniu do nich mają szczególne znaczenie słowa, że «otrzymawszy pokrzepienie i pocieszenie Chrystusa, jesteśmy z kolei wezwani, aby stać się pokrzepieniem i pocieszeniem dla naszych braci, poprzez postawę łagodności i pokory na wzór Mistrza» (Anioł Pański, 6 lipca 2014). 4. Drodzy pracownicy służby zdrowia, każda interwencja diagnostyczna, prewencyjna, terapeutyczna, badawcza, lecznicza i rehabilitacyjna skierowana jest do osoby chorego, gdzie rzeczownik “osoba” zawsze pojawia się przed przymiotnikiem “chory”.Dlatego wasze działanie niech będzie stale nakierowane na godność i życie człowieka, bez jakiejkolwiek zgody na działania o charakterze eutanazji, wspomaganego samobójstwa, zaprzestania podtrzymywania życia, nawet wtedy, gdy stan choroby jest nieodwracalny. W obliczu sytuacji krytycznych i możliwej porażki nauk medycznych wobec przypadków klinicznych coraz bardziej problematycznych i wobec niekorzystnych diagnoz, jesteście wezwani do otwarcia się na wymiar transcendentny, który może ukazać najgłębszy sens waszej profesji. Pamiętamy, że życie jest święte i należy do Boga, dlatego jest nienaruszalne i nietykalne (por. Instr. Donum vitae, 5; Enc. Evangelium vitae, 29-53). Życie ma być przyjmowane, chronione, szanowane i trzeba mu służyć od jego zaistnienia aż do śmierci: domagają się tego zarówno rozum, jak i wiara w Boga autora życia. W niektórych przypadkach sprzeciw sumienia pozostaje dla was koniecznym wyborem, aby pozostać wiernymi waszemu „tak” dla życia i osoby. W każdym razie wasz profesjonalizm ożywiany chrześcijańską miłością, będzie najlepszą formą służby wobec podstawowego prawa człowieka, jakim jest prawo do życia. Nawet wówczas, kiedy nie będziecie w stanie wyleczyć, zawsze będziecie mogli otoczyć opieką za pomocą gestów i procedur, które przynoszą ulgę i wytchnienie pacjentowi. Niestety, w niektórych kontekstach wojny czy konfliktu zbrojnego atakuje się personel medyczny i placówki, które zajmują się przyjmowaniem i leczeniem chorych. W niektórych miejscach również władza polityczna próbuje manipulować pomocą medyczną na swoją korzyść, ograniczając autonomię prawną przysługującą profesji medycznej. W rzeczywistości, atakowanie tych, którzy poświęcają się służbie cierpiącym członkom społeczeństwa, nikomu nie przynosi pożytku. 5. W tym XXVIII Światowym Dniu Chorych myślę o wielu braciach i siostrach, którzy na całym świecie nie mają dostępu do leczenia, ponieważ żyją w biedzie. Zwracam się zatem do instytucji opieki zdrowotnej i rządów wszystkich krajów świata, aby mając na uwadze aspekt ekonomiczny, nie zaniedbywały sprawiedliwości społecznej. Ufam, że łącząc zasady solidarności i pomocniczości, zostanie podjęta współpraca dla zapewniania wszystkim dostępu do odpowiedniej opieki medycznej w celu ochrony i odzyskiwania zdrowia. Z serca dziękuję wolontariuszom, którzy oddają się służbie chorym, uzupełniając w wielu przypadkach braki strukturalne i odzwierciedlając poprzez gesty czułości i bliskości obraz Chrystusa Dobrego Samarytanina. Najświętszej Maryi Pannie, Uzdrowieniu Chorych, zawierzam wszystkich, którzy dźwigają ciężar choroby wraz z ich rodzinami, a także wszystkich pracowników służby zdrowia. Wszystkich z czułością zapewniam o bliskości w modlitwie i z serca udzielam Apostolskiego Błogosławieństwa. Watykan, 3 stycznia 2020 r., we wspomnienie Najświętszego Imienia Jezus Franciszek
Powiedziano: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię (Mt 11, 28). My jednak wolimy czas wolny spędzać na łonie natury, a siły regenerujemy na długich, najlepiej egzotycznych wakacjach. Co oddać Bogu? Nie zdziwiłbym się, gdyby ktoś nie wytrzymał z oburzenia i zakrzyknął: "Tego już za wiele! Co ma piernik do wiatraka! Przecież nawet Pan Bóg dnia siódmego odpoczął, a nie włóczył się po kościołach. I dość tego mieszania psychologii z religią!" Chętnie zgodzę się z tego typu argumentacją, zwłaszcza gdy podąży śladem ewangelicznej zasady, by oddać Bogu co boskie, a Cezarowi, co należy do Cezara (por. Mt 22, 21). Jestem przekonany, że można tak modlić się i wypoczywać, by wszyscy - i Bóg, i ludzie - byli zadowoleni. Ale nawet w tym najlepszym ze scenariuszy pojawi się kość niezgody: co, komu i ile się należy. Bo tu każdy chce być sobie sterem, żeglarzem i okrętem. W praktyce wygląda to tak, że w większości przypadków to, co boskie kurczy się do mikroskopijnych wymiarów, a to, co cesarskie nadyma się w stylu iście bizantyjskim. I tu pojawia się paradoks: w tej wszechobecnej, masowej kulturze nastawionej prawie wyłącznie na wypoczynek i relaks wszyscy coraz bardziej wydają się utrudzeni i obciążeni. Sytuacji nie ratuje nawet kolejny wysyp świąt i dni wolnych od pracy, o który zresztą z rodzimą inwencją w postaci długich weekendów potrafimy zadbać (postuluję nazywać je uczciwiej: "małymi wakacjami"). Mimo małych, średnich czy dużych wakacji coraz częściej skarżymy się na stres powakacyjny, a po powrocie do pracy dopada nas wypalenie zawodowe. Nikt jednak nie pomyśli, że może to sprawka jakiejś niewidzialnej ręki. Może sam Pan Bóg "odpłaca" nam pięknym za nadobne? A może nasza tajemnicza natura tęskni za czymś więcej, co niewidzialne dla szkiełka i oka? Wypalenie zawodowe i nie tylko Polem dalszych analiz, które pozwoli nam nieco usystematyzować poruszane tu kwestie, chciałbym uczynić stosunkowo nowe i modne zjawisko społeczne, ochrzczone barwnym określeniem: "wypalenie" (ang. burnout). Od kilku dekad jest ono przedmiotem zainteresowania naukowców, a stosunkowo od niedawna zwyczajnych ludzi. Popularyzacja wiedzy na jego temat sprawiła, że zaczyna być pojęciem bardzo często i chętnie stosowanym. Jak przystało na amerykańską jednostkę chorobową, wypalenie zostało prosto i praktycznie opisane tak, że każdy ze swobodą posługuje się opisem jego symptomów. Ale przypomnimy podstawowe pojęcia. Według Christiny Maslach są trzy podstawowe wymiary tego zjawiska, prawie jak w znanym ze szkoły podstawowej kartezjańskim układzie współrzędnych. Pierwszy, najbardziej charakterystyczny wymiar związany jest z wyczerpaniem emocjonalnym. Drugi dotyczy relacji z innymi ludźmi i nosi groźnie brzmiącą nazwę: depersonalizacja. Trzeci zaś wiąże się z wizją własnej osoby i przejawia się zaniżonym poczuciem osobistych dokonań. Człowiek zdrowy we wszystkich tych trzech wymiarach osiąga pozytywne wartości, tj. jawi się jako pełen optymizmu i energii entuzjasta, zainteresowany innymi ludźmi i chętny do pomocy, przekonany przy tym o własnej kompetencji i kwalifikacjach. To po prostu wymarzony pracownik, małżonek, przyjaciel czy kolega/koleżanka z boiska. Odwrotnie prezentuje się człowiek wypalony, który we wszystkich trzech wymiarach osiąga negatywne wartości. Przede wszystkim czuje się nadmiernie obciążony i wyeksploatowany emocjonalnie przez innych, dlatego traktuje ich zimno, przedmiotowo i bez empatii, mając na domiar wszystkiego zaniżone poczucie własnej wartości i kompetencji. To zwykle zblazowany pracownik, sflaczały współmałżonek, nudny przyjaciel i chodząca po boisku katastrofa. Co jednak ważne: między zapalonym (zdrowym) a wypalonym (chorym) człowiekiem istnieje różnica jedynie ilościowa, bo stosunkowo łatwo przejść od pierwszego do drugiego (ale nie na odwrót). Wypalenie zresztą - jak chcą amerykańscy psycholodzy - zaczyna się od "miodowego miesiąca", czyli od entuzjastycznego i pełnego zaangażowania wejścia w pracę bądź relację pomocową z innymi ludźmi, po czym zaczyna się stopniowe rozczarowanie i zaniżanie lotów. Trochę tak, jak w znanym micie o Ikarze: wypalony startuje z wigorem i błyskawicznie nabiera wysokości, ale kończy lotem koszącym i z połamanymi skrzydłami. Bóg na pierwszym miejscu Wypalenie jest dobrym przykładem perypetii współczesnego człowieka z sobą samym, z innymi, z otaczającym go światem, a w ostatecznym rozrachunku także z Bogiem. Jedna z naukowych teorii wyjaśniających to zjawisko mówi, że wypalenie jest wynikiem niepowodzenia w egzystencjalnym poszukiwaniu sensu życia. Ponieważ dotychczasowe źródła tego sensu - religia i Bóg - zniknęły lub znikają z życia poszczególnych ludzi i społeczeństw, pozostałą po nich pustkę trzeba czymś wypełnić. Ale czym wypełnić pustkę po Kimś nieskończonym, wszechmocnym czy niepojętym? Pracą, karierą, pieniędzmi, przyjemnością? Żadna z tych rzeczy, a i wszystkie razem wzięte nie nadają się nawet na bóstwa drugiej kategorii w naszym życiowym panteonie. Dlatego pytanie o sens życia będzie gnębiło tę nowoczesną część ludzkości bardzo długo. Może warto przypomnieć sobie stare, proste prawdy, które wkładały nam do głów babcie, powtarzając niczym mantrę słowa św. Augustyna: "Gdzie Bóg jest na pierwszym miejscu, tam wszystko jest na swoim miejscu". Statystyki zaczynają być nieco alarmujące. W roku 2007 we wszystkich polskich parafiach w niedzielnej Mszy Świętej wzięło udział 44,2 procent katolików, czyli ponad połowa w tym samym czasie oddaje się innym zajęciom: pracy, wypoczynkowi itp. Podobno liczba tych drugich będzie rosnąć, o czym przekonamy się już niebawem. A pod nieobecność sacrum Bóg wie czego - prócz wypalenia zawodowego - możemy się jeszcze spodziewać. Na koniec spójrzmy jeszcze na całą sprawę od innej strony. Faktem historycznym jest to, że chrześcijaństwo uwolniło cały otaczający nas świat od pogańskiego ubóstwienia i umożliwiło np. rozwój nauki i techniki. Ale nie tylko. Dzięki chrześcijaństwu możliwe stały się wycieczki na łono natury i możemy dziś bez lęku grillować mięso krów czy świń pod dawnymi świętymi dębami, nie bojąc się gniewu bogów. Możemy biegać po lasach, łąkach i taplać się w jeziorach bez obawy, że podepczemy jakieś święte chrząszcze, zamulimy tajemnicze wody lub zerwiemy zaczarowane kwiaty. Dechrystianizacja sprawia jednak, że zaczynamy cofać się w rozwoju i na powrót deifikować przyrodę, czego barwne obrazy można spotkać w ekstremalnych ruchach ekologicznych. I kto wie, czym to się jeszcze skończy. Dlatego warto odkryć na nowo chrześcijaństwo i Pana Boga. To przepis nie tylko na udane życie, ale i na zdrowy wypoczynek. Rozważanie pochodzi z książki: Duchowość daru z siebie Co ja z tego będę miał? Często zadajesz sobie to pytanie? Przyjrzyj się swoim postawom, zrozum swoje zachowania i zdecyduj, czy chcesz coś zmienić w swoim życiu. Bo duchowość chrześcijańska jest duchowością daru z siebie. Napisana z publicystycznym zacięciem książka zaprasza w świat prawd często nieoczywistych i zaskakujących. Z niektórymi tematami autor rozprawia się bezlitośnie, inne pozostają nierozstrzygnięte, gdyż - jak sam pisze - czasem chodzi tylko o przyczynek do dyskusji. Wiele artykułów dotyczy ludzkiej psychiki: dojrzałości emocjonalnej, lęku, poczucia własnej wartości, wypalenia. Inne dotykają zagadnień z duszpasterskiego podwórka spowiedzi, celibatu czy kierownictwa duchowego.
przyjdzcie do mnie wszyscy którzy